Nie potrzeba wiele, aby w zaciszu domowym poczuć się niczym w luksusowym SPA. Skąd u mnie takie przekonanie? Niezwykle przyjemnych odczuć oraz zauważalnych efektów dostarczyły mi maski peel-off Initiale. Czym wyróżniają się na tle podobnych produktów? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tym wpisie.
W sklepie Initiale znalazłam 11 różnych masek typu peel-off. Ja posiadam 3 z nich i mam ochotę na więcej! Każda maska kosztuje 8,50 zł. Można też kupić zestaw 3 sztuk, oszczędzając przy okazji kilka złotówek. Już wiecie, że produkty te zostały moimi hitami. Jestem nimi mocno zauroczona :)
Jak już wypomniałam, otrzymujemy sproszkowaną maskę, którą należy wymieszać w miseczce, dodając odpowiednią ilość wody, we wskazanej temperaturze. Otrzymujemy produkt o gęstej konsystencji, który należy natychmiast nałożyć na twarz.
Maski szybko zastygają i należy je zdjąć po upływie 15 minut. Resztki zmyć, jednak zostaje ich bardzo niewiele. Przed użyciem każdej z masek, oczyszczam skórę. Najczęściej stosuję peeling mechaniczny.
Każda z masek waży 15 g i wystarcza na jedną aplikację. Tak naprawdę można się uprzeć i zaaplikować cieńszą warstwę tak, by wystarczyła na 2 użycia.
Sięgnęłam po nią w drugiej kolejności. Tym razem mocnego efektu chłodzenia nie było, bo w składzie "zabrakło" mentolu. Trochę mi szkoda się zrobiło, że nie będzie takich miłych doznać, jak przy poprzedniej masce. Rozczarowania jednak nie doświadczyłam, bo produkt i tak delikatnie chłodził moją skórę. Po ściągnięciu maski, moim oczom ukazała się napięta, wygładzona i delikatnie rozjaśniona cera. Walczę z przebarwieniami, dlatego chętnie powrócę do tej wersji kosmetyku. Wiadomo, że po jednym razie przebarwienia nie znikną, ale pokładam w tej masce sporą nadzieję na pomoc w walce o bardziej jednolity koloryt skóry. Tym razem cera też nabrała zdrowego wyglądu. Była nawilżona, podobnie jak w przypadku poprzedniczki. Maska ma piękny, różowy kolor.
Każda z masek, zapakowana jest w tekturowy kartonik, wewnątrz którego znajduje się saszetka z kosmetykiem w postaci sproszkowanej. Na opakowaniu znajdują się najistotniejsze informacje o produkcie, skład, sposób przygotowania i użycia, oraz data przydatności.
Jak już wypomniałam, otrzymujemy sproszkowaną maskę, którą należy wymieszać w miseczce, dodając odpowiednią ilość wody, we wskazanej temperaturze. Otrzymujemy produkt o gęstej konsystencji, który należy natychmiast nałożyć na twarz.
Maski szybko zastygają i należy je zdjąć po upływie 15 minut. Resztki zmyć, jednak zostaje ich bardzo niewiele. Przed użyciem każdej z masek, oczyszczam skórę. Najczęściej stosuję peeling mechaniczny.
Każda z masek waży 15 g i wystarcza na jedną aplikację. Tak naprawdę można się uprzeć i zaaplikować cieńszą warstwę tak, by wystarczyła na 2 użycia.
Powyżej przeczytaliście o cechach, które łączą wszystkie trzy maski. A teraz chcę napisać kilka słów o każdej z nich, pomijając już wymienione aspekty. W tym miejscu chcę również dodać, że na opakowaniu widnieje informacja, iż są to maski bez parabenów, SLS i pochodnych GMO.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mineralne wzmocnienie Chlorophyll
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Maska peel-off chlorophyll odświeża, tonizuje, wzmacnia zmęczoną skórę. Bogata w witaminy: A, E, C oraz spirulinę. Bardzo dobrze rewitalizuje, pomaga odzyskać skórze zdrowy, promienny wygląd, bez oznak zmęczenia.
To mój numer 1 pośród wszystkich tych masek! Kiedy nałożyłam ją na twarz, zaczęłam odpływać. Zrelaksowałam się maksymalnie "nosząc" piękną zieleń na twarzy. Czułam jak ten przyjemny, orzeźwiający chłód (dzięki zawartości mentolu), cudownie działa na całe moje ciało. Po ściągnięciu maski, na co zupełnie nie miałam ochoty po 15 minutach, nadal czułam przyjemne rozluźnienie i rześkość. Na twarzy nie spodziewałam się wielkich efektów, a tu zdziwienie... Moja cera widocznie się ożywiła. Stała się miękka, nawilżona, delikatna w dotyku, zupełnie jakby odmłodniała o 10 lat. Fajne uczucie. Poprawił się jej koloryt i nabrała zdrowego wyglądu. Szarość i zmęczenie gdzieś zniknęły. Efekt był wyjątkowo mocno zauważalny, nie tylko dla mnie. Jest to produkt, który zagości na stałe w mojej pielęgnacji. Świetne doznania, pełen relaks, a do tego promienna cera.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Odżywcza pielęgnacja Acerola
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Maska peel-off Acerola posiada ogromne pokłady witaminy C. Posiada właściwości odżywcze, tonizujące, pielęgnujące, bardzo dobrze napina i wzmacnia skórę. Neutralizuje również wolne rodniki, hamuje przedwczesne procesy starzenia się skóry. Acerola, zawarta w masce niweluje przebarwienia skórne, rozjaśnia cerę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Źródło młodości Kolagen morski
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Maska ta bogata jest w liczne aminokwasy, peptydy i enzymy. Doskonale nawilża, redukuje zmarszczki, czyni skórę bardziej elastyczną. Zawarty w masce morski kolagen niweluje oznaki zmęczenia skóry, wnika dogłębnie w naskórek, bardzo dobrze wygładza, podnosi sprężystość i jędrność skóry, przywracając jej prawidłową gęstość.
Znalazła się na mojej twarzy jako trzecia z wymienionych masek. Spodziewałam się innego zabarwienia, a tu moim oczom ukazała się intensywnie żółta maska z brązowymi, maleńkimi drobinkami. O ile u poprzedniczek nie wyczuwałam charakterystycznego zapachu, tym razem wyczułam olejek geraniowy. Używam go do peelingów, stąd znam jego zapach. Ta maseczka również działała delikatnie chodząco i odprężająco. Na czas "noszenia" jej, mogłam swobodnie położyć się i zrelaksować. Moja twarz po zabiegu stała się wypoczęta, widocznie nawilżona, wygładzona oraz bardziej elastyczna i napięta. Zyskała blask i zdrowszy wygląd.
Co wyróżnia maski peel-off Initiale na tle podobnych produktów? Efekty, długotrwałe efekty. Znaczna poprawa wyglądu cery, na tyle zauważalna, że aż sama nie dowierzałam, iż takie maski mogą zdziałać z moją skórą tyle dobrego. Nie wiem, jak sprawdzają się u Was, jeśli mieliście okazję ich używać, ale u mnie znalazły się na samym szczycie wśród masek do twarzy. Jestem zdumiona i za razem bardzo zadowolona z efektów, dlatego mam ochotę na więcej!
Stosujecie systematycznie maski do twarzy?
Miałam kilka masek tej marki i musze przyznać ze są super.
OdpowiedzUsuńWidziałam Twój wpis. Dla mnie rewelacja :)
UsuńStaram się systematycznie stosować maski, ale nie zawsze wychodzi ;/ Najbardziej zainteresowała mnie wersja odżywcza :)
OdpowiedzUsuńJa z systematycznością nie mam problemów ;) Jak będziesz miała okazję, koniecznie spróbuj tych masek :)
UsuńBardzo fajne te maski! Chyba się skuszę na nawilżającą :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Sama też muszę zaopatrzyć się w kolejne sztuki :)
UsuńPrezentują się ciekawie, szczególnie zainteresowała mnie wersja z mentolem. Lubię taki efekt chłodzenia. Latem to musi być niezwykle przyjemne :)
OdpowiedzUsuńWersja z mentolem jest cudowna, dla mnie idealna ♥
UsuńNie słyszałam o nich wcześniej i przyznam szczerze, że niezmiernie mnie zaciekawiłaś :) Koniecznie muszę je gdzieś zdobyć :) Obserwuje :)
OdpowiedzUsuńDla mojej skóry najlepsze, z jakimi dotychczas się zetknęłam :)
UsuńMaski peel off to genialna sprawa, nie trzeba zmywać! :D
OdpowiedzUsuńTeż lubię taką formę, no i to działanie :)
UsuńJestem ciekawa ich działania :)
OdpowiedzUsuńNa moim blogu trwa konkurs - zapraszam do udziału!
Jak będziesz miała okazje, wypróbuj :)
UsuńZapowiadają się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuń