Po krótkiej przerwie zapraszam na posta o dosyć ciekawym produkcie, jakim jest maseczka do skóry głowy. Nie testowałam jej osobiście, a idealną kandydatką do tego celu okazała się moja mama, która miała poważny stan zapalny skóry głowy. Zaryzykowałyśmy i teraz możecie przeczytać o efektach.
Maseczka do skóry głowy
Zielona Glinka Kambryjska + proteina jedwabiu
Maseczka regeneracyjna do skóry głowy. Do włosów przetłuszczających się, skłonnych do wypadania.
Maseczka zawiera bogactwo bezcennych minerałów dla zdrowia skóry
głowy. Działa regenerująco i odżywczo na cebulki włosowe. Głęboko
oczyszcza skórę, absorbuje nadmiar sebum, niezdrową mikroflorę, toksyny i
szkodliwe jony metali wszechobecne w zanieczyszczonym środowisku,
przeciwdziała stanom zapalnym skóry głowy również ze współistniejącym
łojotokiem i łupieżem. Zawarta w maseczce proteina jedwabiu „włos w
płynie” doskonale uzupełnia niedobór naturalnych składników budujących
strukturę włosa, zapewnia efekt głębokiego nawilżania, jedwabisty połysk
i zdrowy wygląd włosów.
- zapobiega wypadaniu
- pobudza porost włosów
- regeneruje cebulki włosowe
- likwiduje łupież i łojotok
waga 20 g
cena ok. 6 zł
dostępność: drogerie, online
cena ok. 6 zł
dostępność: drogerie, online
Produkt dostajemy w saszetce. 20 g to dużo i mało biorąc pod uwagę konsystencję kosmetyku. Glinka, którą znajdziemy w opakowaniu jest dosyć gęsta. Ma "glinkowy" zapach, jaki posiadają tego typu produkty. Osobiście nakładałam na włosy mojej mamy tę maskę i przyznaję, że szło opornie mimo tego, że ma krótkie włosy. Na jednorazową aplikacje zużyłam 2 opakowania. Glinka bardzo szybko wysychała na włosach, pozostawiając je jakby "oszronione" (zdj. efekt na włosach blond). Zmywa się bez problemu. Włosy po rozczesały się normalnie, nie były splątane czy posklejane.
Najważniejsze było oczywiście działanie. Jestem w stanie wypowiedzieć się na temat przeciwdziałania stanom zapalnym. W tym przypadku maska sprawdziła się świetnie - ukoiła w dużym stopniu podrażnienie i stan zapalny skóry głowy. Dzięki niej wszystko zaczęło się szybciej goić, zostało podsuszone. Włosy po zabiegu były delikatne, lśniące, nawilżone, wyglądały zdrowo i promiennie.
W przypadku krótkich lub cienkich włosów maska Dermaglin powinna się sprawdzić pod względem wydajności. U siebie musiałabym zastosować kilka takich saszetek, przy czym nie wyobrażam sobie, jak doszłabym do każdego miejsca, by zaaplikować maskę, bo strasznie skleja ona włosy.
Moim zdaniem warto wypróbować ten kosmetyk, szczególnie jeśli macie problemy ze skórą głowy.
Kto z Was już zna ten produkt? :)
4 saszetki tego produktu czekają u mnie na testy. Będę musiała w końcu spróbować.
OdpowiedzUsuńdobrze, że się sprawdza, tylko saszetki powinny być większe, skoro są mało wydajne :p
OdpowiedzUsuńSkoro koi podrażnienia to chyba muszę sobie ją zafundować, bo często mi się to zdarza, ale nakładanie na długie włosy mnie przeraża..ale może nałożę na samą skórę głowy :)
OdpowiedzUsuńnie używałam glinek do włosów, nie mam problemu z łupieżem czy przetłuszczaniem ani wypadaniem, a mam długie włosy i chyba by mnie trafiło jakbym miała faktycznie dotrzeć do skóry
OdpowiedzUsuńjaaaaaaakie włosy! :D
OdpowiedzUsuńszaleństwo! Ja bym się na to nie odważyła :P
Ja raz na jakiś czas dodaje glinki do szamponu lub maski. Swietnie działa.
OdpowiedzUsuńJak długo zmywałaś tę maskę?
OdpowiedzUsuńnie miałam jej, ale śmiesznie wygląda na włosach :D
OdpowiedzUsuńobserwujemy kochana? zacznij i daj znać u mnie,
abym mogła się odwdzięczyć♥
http://similarose.blogspot.com/
Mam ta maseczkę, ale jakoś nie miałam do tej pory odwagi by jej użyć, bałam się poplątania włosów, ale jednak po Twojej recenzji chyba zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńMaseczka przeznaczona jest do skóry głowy. Nie należy nakładać jej na całą długość włosów, więc nieważna jest ich długość. Maseczkę nakładamy u nasady włosów, czyli na skórę głowy.
Pozdrawiamy Zespół Dermaglin