Wracam do Was po urlopie i to dosyć długim ;) Dziś przeczytacie o zabiegu, do którego przymierzałam się nie raz. Przez wiele miesięcy próbowałam ujarzmić moje puszące się włosy, stawiając przede wszystkim na intensywne nawilżanie. Bezskutecznie. Wcześniej nie miałam tego typu problemów. Włosy zawsze były zdyscyplinowane i dobrze dociążone. Keratynowe prostowanie włosów w domu wykonywałam już kilka lat wcześniej swojej siostrze, więc zdecydowałam się na tę samą firmę - Alfaparf Milano. O moich spostrzeżeniach, wnioskach i efektach, przeczytacie w poniższym wpisie.
.................................................................................................................................................................................................................
Alfaparf Milano - Keratin Therapy Lisse Design
.................................................................................................................................................................................................................Najpierw kilka słów o moich włosach przed zabiegiem. Zawsze były one niskoporowate, a już kilka miesięcy przed prostowaniem, zmieniły się diametralnie. Mimo intensywnego nawilżania i takiej samej pielęgnacji jak dotychczas, stały się chyba średnioporowate, zachowując cechy włosów niskoporowatych. Nadal miałam problem z ich stylizacją, choć mniejszy. Za to na takim samym poziomie trudności było namoczenie ich wodą, czy długotrwałe suszenie. Zdecydowanie od połowy głowy po końcówki, włosy stały się przesuszone i puszące się.
A teraz meritum. Mój zestaw składał się z 3 sztuk produktów, o dużych pojemnościach. Taka ilość bez problemu wystarczyła mi na cały zabieg, a nawet co nieco zostało. Można było go wykonać na dwa sposoby: metodą ekspresową lub precyzyjną. Ja zdecydowałam się na wariant drugi. Szampon oczyszczający świetnie się pieni. Smoothing Fluid nakłada się bezproblemowo przy pomocy pędzelka, takiego jak do farb. Ostatni produkt, czyli maska, właściwie rozprowadza się po włosach i dobrze zmywa. Po nałożeniu fluidu, włosy należało wyprostować. Dzięki temu, że już wykonywałam prostowanie mojej siostrze, pokusiłam się o wynurzenie się na dwór, na świeże powietrze. Tak, prostowałyśmy włosy na dworze. Dlaczego? Powód jest jeden - niemiłosierny smród, tak duszący, że nie można wytrzymać w pomieszczeniu, wykonując ten zabieg! Mało tego, z tym jakże "cudnym" zapachem, unoszą się kłęby dymu (opary). Po prostowaniu moje włosy stały się proste, niczym drut. Po umyciu uzyskałam jednak znacznie subtelniejszy efekt. Co jeszcze ważne - zabieg zrobiłam na niefarbowanych dawno włosach (od kilku miesięcy), a kolor mi troszkę zszedł i kosmyki stały się jaśniejsze.
Jestem miesiąc po zabiegu zestawem od Alfaparf Milano. Efekt, jaki widzicie na zdjęciu z prawej strony, utrzymuje się cały czas. Moje włosy nie są strasznie proste, niczym drut, jednak prezentują się o niebo lepiej! Nie puszą się, są odpowiednio dociążone, gładkie, błyszczące. Jestem zadowolona. Myślę, że na efekt jaki uzyskujemy, wpływ ma kondycja włosów, ich gęstość czy porowatość. Porównując dawny zabieg prostowania mojej siostry, jej wyszły dużo bardziej proste, jednak ona nie miała tak suchych końcówek. Efekt utrzymał jej się ponad 6 miesięcy. Ciekawe jak będzie u mnie...
W jakiej kondycji są Wasze włosy?
Nigdy nie myślałyście o zabiegu prostującym?
W zeszlym roku robiłam prostowanie , ktore bardzo sciagnelo mi kolor. W salonie, w ktorym pracowalam wykonano mojej mamie zabieg tymi kosmetykami, ale po kilku myciach wlosy znow sie falowaly-domyslam sie, ze byl on zrobiony zle.
OdpowiedzUsuńCo do smrodu-jest okropny...
zrobiłam podobny post, miałam dwa takie zestawy, które wystarczyły na 4 prostowania, teraz sięgam po keratynę inoar . fajny efekt
OdpowiedzUsuńWow ! Jestem pod wrażeniem! Efekt jest rewelacyjny ;) piękna, gładka i błyszcząca tafla ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały efekt <3
OdpowiedzUsuń