Peelingi robię systematycznie. Dzięki nim moja skóra przygotowana jest na wchłanianie substancji zawartych w balsamach czy masłach do ciała. Dzisiaj kila słów o jednym ze "zdzieraków" do ciała.
Pharmaceris Cellu Free - antycellulitowy peeling
myjący do ciała
Codzienne oczyszczanie z działaniem wspomagającym redukcję cellulitu i wygładzenie skóry. Doskonale myje skórę i usuwa obumarłe komórki naskórka. Masaż przy pomocy peelingu pobudza mikrokrążenie w skórze, co przyspiesza procesy przemiany materii (m.in. spalanie tłuszczów, usuwanie toksyn).
Poręczna, wykonana z miękkiego plastiku tuba, idealnie
pasuje do dłoni, więc nie wyślizguje się z niej pod prysznicem.
Zamknięcie nie jest odkręcane, tylko zamykane na zatrzask, co stanowi
kolejny plus opakowania. Wewnątrz znajdziemy kosmetyk o zielonej barwie,
żelowej konsystencji, z cukrowymi, mało zauważalnymi drobinkami. Taką samą konsystencję
ma krem - żel z tej samej serii (oczywiście bez drobinek). Zapach kosmetyku nie jest nachalny, a
delikatny i przyjemny. Podczas rozprowadzania specyfiku po ciele, mocno
wyczuwalne są drobinki peelingujące. Dzięki żelowej konsystencji,
kosmetyk "przylega" do skóry i znajduje się tylko na niej, nie na
kabinie prysznicowej. Peeling Pharmaceris należy do grona nielicznych
preparatów tego typu, które wystarczają mi na dłuższy czas.
Kwestia
najważniejsza - działanie. Żaden preparat cudów nie zdziała, jeśli nie
będziemy działać kompleksowo (odpowiednia dieta, ćwiczenia). Co
zaobserwowałam stosując ten peeling systematycznie? Znaczne wygładzenie
skóry, delikatną poprawę jej napięcia. Kosmetyk nie wysusza skóry, nie podrażnia jej. Dobrze radzi sobie z usuwaniem obumarłego naskórka, oczyszcza i pielęgnuje. Po zabiegu skóra jest dobrze
przygotowana na przyjęcie balsamu, masła czy innego kosmetyku do ciała.
cena ok. 20 - 25 zł
moja ocena 4+/5
Aktualnie moim ulubieńcem jest bzowy peeling Joanny, aczkolwiek nic nie zastąpi szorowania ostrą stroną gąbki - nic tak dobrze nie złuszcza starego naskórka i nic tak nie poprawia jędrności skóry! :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię poszorować skórę ostrą stroną gąbki :) Bzowego wariantu zapachowego peelingu Joanny jeszcze nie próbowałam.
Usuńuwielbiam go, świetny jest
OdpowiedzUsuńA mi pozostała jedynie końcówka.
OdpowiedzUsuńodkąd mam kessę, rzadko sięgam po peelingi :)
OdpowiedzUsuńNie znam go, ale takie peelingi są świetne.
OdpowiedzUsuńNie znam, ale powiem szczerze że mam już swój ulubiony peeling i nie prędko sięgnę po coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńmam 2 ulubione: własnoręcznie wykonywany kawowy i "kupczy" malinowy Tso Moriri ♥
OdpowiedzUsuńChętnie bym po ten peeling sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńMam go i obecnie używam jest dość fajny. Ulubieńca w śród peelingów jeszcze nie mam nadal poszukuje tego wyjątkowego:)
OdpowiedzUsuńmiałam, miałam, jest super :)!
OdpowiedzUsuńfajnie, że wygładza skórę, wiadomo,że cellulitu od razu nie usunie.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię orientalny peeling z Yves Rocher, niesamowicie zdziera.
OdpowiedzUsuńLubię mocne zdzieraki, także większość cukrowych się u mnie bardzo dobrze spisuje. Ten chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNie znam go :)
OdpowiedzUsuńnie mam swojego ulubionego peelingu...stosuje rożne...ten wydaje sie być ciekawy;)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny :) ja do ciała używam tych małych peeling ów z Joanny
OdpowiedzUsuń