Producenci kosmetyków wciąż prześcigają się w tworzeniu nowych pomadek, które mają posiadać określone cechy. Widać, że nie jest to takie proste, bo poza pięknym odcieniem, odpowiednim wykończeniem, właściwościami pielęgnacyjnymi, marzą nam się trwałe pomadki. W ostatnim czasie, jedna z vlogerek, opublikowała filmik porównujący dwie szminki w płynie: tak popularne ostatnio Lipsense oraz Lipfinity. Ta druga opcja jest mi świetnie znana od kilku lat, choć wpis o niej odkładałam i pojawia się dopiero teraz.
Max Factor - Lipfinity
Producent zapewnia, że aplikacja kosmetyku jest łatwa. Jednym ruchem pomadki mamy uzyskać pożądany efekt intensywności koloru oraz połysk "efekt mokrej tafli" przy pomocy sztyftu. Kolor ma też doskonale odżywiać i chronić usta, bezbarwny sztyft zapobiega nadmiernej utracie pomadki. Trwałość do 12 godzin.

Produkt otrzymujemy w tekturowym kartoniku. Swoje opakowania wyrzuciłam zaraz po zakupie, więc nie ma ich na zdjęciach. W środku znajdują się 2 kosmetyki: pomadka kolorowa oraz bezbarwny sztyft.

Piękna, soczysta, różnorodna. Wszystkich kolorów jest 15. Tak bogata gama odcieni nie była dostępna, kiedy kupowałam swoje pomadki. Sztyft jest bezbarwny i służy do nawilżenia i "utrwalenia" pomadki. Odcienie, które posiadam są matowe.

W tej roli występuje aplikator - gąbeczka. Świetnie wyprofilowany, wygięty pod odpowiednik kątem, by ułatwić malowanie warg.




Nie ma co liczyć na zwykły płyn micelarny czy mleczko, bo nie da rady zmyć naszej pomadki. Konieczne jest użycie kosmetyku z olejami, bądź samych olei. Inaczej nie pozbędziemy się koloru z ust.

Dobra, choć wydaje mi się, że słabsza niż w przypadku pomadek w sztyfcie. Do własnego użytku pomadka wystarczy na wiele aplikacji i tak szybko się nie skończy.

Jak wiecie, kolory mogą różnić się w zależności od ustawień ekranu / wyświetlacza, choć u mnie wyglądają absolutnie realnie. U góry swatche na moich ustach, z użyciem nabłyszczającego sztyftu. Na dole swatche na ręce.
Pomadkami Max Factor Lipfinity zainteresowałam się już dawno, a moja przygoda rozpoczęła się od wersji Lipfinity Color&Gloss i cudownego odcienia Glazed Caramel, gdzie zamiast oddzielnego sztyftu, w komplecie był błyszczyk. Świetny produkt, o tych samych właściwościach.
Pomadki Lipfinity płynne oraz te w sztyfcie można kupić w drogerii ladymakeup.pl, choć w tej chwili nie ma dostępnej pełnej gamy kolorystycznej.
Jakie są Wasze typy, jeśli chodzi o trwałość pomadek?
Kolory niesamowite ! ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się ta o numerze 125, jednak ostatnio szukam produktów o typowo matowym wykończeniu :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu jestem wierna pomadkom z GR, a na tą z Max Factora pewnie skusze przed jakimś wielkim wyjściem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam je :)
OdpowiedzUsuń180 mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń024 to zdecydowanie kolor dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory!
OdpowiedzUsuńkolory są piękne, ja jednak wolę bardziej matowe wykończenie
OdpowiedzUsuńFajne, chociaż trochę drogie... mi się podoba ten ostatni kolorek na rece☺
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tych pomadek, ale noszę się z zamiarem zakupu :)
OdpowiedzUsuńtak chodzilam wkolo nich i chyba sie skusze na jakies slubne odcienie :)
OdpowiedzUsuń