niedziela, 17 sierpnia 2014

Skóra muśnięta różem, czyli rumieniec w wykonaniu Pure Color Perfect Blush od Astor



Odrobina koloru potrafi ożywić i nadać niepowtarzalnego charakteru twarzy. Odpowiednio dobrany kosmetyk doda nam uroku i będzie prezentował się naturalnie. W dzisiejszym poście opowiem Wam trochę o różu marki Astor, którego obecnie używam.


Astor - Pure Color Perfect Blush 
003 Rosewood

Informacje o produkcie: Kosmetyk daje gładki i delikatny efekt utrzymując się na twarzy nawet przez 9 godzin. Unikalna formuła różu złożona jest w 95% ze składników naturalnych lub pochodzących ze źródeł naturalnych, z dodatkową mieszanką wyciągu ze świeżych kwiatów: orchidei, passiflory, geranium, słonecznika oraz lawendy. 












Moja opinia: Pure Color Perfect Blush zamknięty jest w niewielkim, plastikowym, solidnie wykonanym opakowaniu (jego odporność na upadki z dużej wysokości przetestowałam niechcący - pudełko całe, produkt również). Kosmetyk jest bezwonny. 

Ma ciekawy odcień - delikatny róż z połyskującymi drobinkami, które pełnią rolę rozświetlającą. Jego pigmentacja jest dobra, więc wystarczy delikatne muśnięcie pędzlem i kolor pozostaje na skórze. Róż nie robi plam, równomiernie się rozprowadza, dzięki swojej aksamitnej konsystencji.

Obawiałam się, że może być mało widoczny na opalonej skórze, jednak myliłam się (sami możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej). Pure Color Perfect Blush nadaje skórze naturalnego blasku, zapewnia delikatne, nieprzesadzone podkreślenie urody. Nie uczula mnie, nie zapycha porów skóry. Moja cera go polubiła również ze względu na trwałość. Producent obiecuje, że róż będzie utrzymywał się na buźce "nawet 9 godzin", a u mnie pozostaje na niej jeszcze dłużej :) Jest niesamowicie wydajny i wystarczy mi na pewno na wiele miesięcy  codziennego używania. 



Czy Pure Color Perfect Blush jest Wam znany?
Używacie róży czy wolicie bronzery? 




23 komentarze:

  1. Chętnie bym wypróbowała, jednak zdecydowanie inny odcień, ten taki nie mój :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny kolor! :) Ja mam z Astora jeden róż, ale taki w okrągłym opakowaniu ;) i bardzo go lubię ;) Na lato wolę używać bronzerów, na zimniejsze dni róż + bronzer lub tylko sam róż ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim ulubieńcem ostatnio jest róż z Kobo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny ma kolor :) Też mam ten róż :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ładnie wygląda ale mam już jeden taki rozświetlający

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie darzę Astora sympatią :<

    OdpowiedzUsuń
  7. ten odcień jest prześliczny, obecnie mam więcej róży niż jestem w stanie zużyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawe, czy by mi pasował :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny, chłodny kolor :-) Lubię takie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ma piękny odcień. Chętnie bym się na niego skusiła, ale nie wiem, czy zużyję to, co już mam.;)

    Ja wolę róże, bo brązerami chyba nie potrafię się obsługiwać. ;)

    PS Dziękuję za ciepłe słowa. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja od jakiegoś czasu nie rozstaje sie z bronzerami.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie się na skórze prezentuje ;)
    Ja jednak lepiej się czuję w różach o odcieniu brzoskwiniowym, ceglastym .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. śliczny odcień :) takie lubię :]

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam i bardzo lubię, moja cera jest blada także u mnie spisuje się super.

    OdpowiedzUsuń