Jako właścicielka długich włosów, muszę o nie odpowiednio dbać, by rosły i wyglądały zdrowo. W chwili obecnej moim największym problemem są przesuszone końcówki, skłonne do rozdwajania. Czy duet - szampon oraz maska Garnier Fructis Goodbye Damage - poradził sobie ze zniszczeniami? Czy to w ogóle możliwe, by po 3 aplikacjach naprawione zostały zniszczenia, powstałe w ciągu roku?
Kosmetyki o których mowa, przeznaczone są do włosów bardzo zniszczonych. Według producenta nowe formuły Fructis bez parabenów zawierają wzmacniające koncentraty owocowe. Garnier stworzył wyjątkowe połączenie białek z cytryny (pochodna białka), witamin B3 i B6, ekstraktów z owoców i roślin o udowodnionej skuteczności.
Na opakowaniu obu produktów jest napisane, że formuła zawiera ekstrakt z olejku z owoców amli oraz keraphyll, aby naprawić uszkodzenia włosów, spowodowane działaniem czynników zewnętrznych. Rezultat: naprawiony rok zniszczeń włosów po 3 aplikacjach (zniszczeń na powierzchni włosów).
...............................................................................................................................................................................................................................................................
Garnier Fructis Goodybye Damage - szampon wzmacniający
...............................................................................................................................................................................................................................................................

Plastikowa butelka z "owocową" szatą graficzną. Jest półtransparentna, dzięki czemu widać poziom kosmetyku. Wygodne zamknięcie.


Owocowy, słodko - orzeźwiający. Taki kosmetyk chciałoby się skosztować, pachnie niezwykle apetycznie. Po umyciu włosów czuć zapach nawet następnego dnia.


Dzięki temu, że znakomicie się pieni, przenika z łatwością do skóry głowy i potrzebna jest niewielka ilość szamponu, by umyć dokładnie włosy. Zawsze biorę sporo szamponu, więc tak samo zrobiłam przy pierwszym użyciu i miałam mega ilość piany.

Garnier Fructis Goodbye Damage - maska wzmacniająca
...............................................................................................................................................................................................................................................................
Plastikowy słoiczek z odkręcanym wieczkiem, utrzymany w tym samym stylu, co szampon (w końcu to jedna linia). Taka forma opakowania jest dla mnie bardzo wygodna, jeśli chodzi o maski.
Odpowiednio gęsta, więc nie spływa z włosów w trakcie noszenia jej na włosach. Dobrze się rozprowadza i łatwo spłukuje. Nie pozostawia na włosach wyczuwalnej warstwy.

Świetnie dopełnia działanie szamponu. Nawilża, wygładza, odżywia. Ułatwia rozczesywanie włosów. Dzięki masce włosy stają się dociążone (nie obciążone), wyglądają zdrowo. Produkt nakładam często kilka / kilkanaście centymetrów od nasady włosów, bo tak po prostu wolę.


W opakowaniu mieści się 300 ml kosmetyku. Za taką pojemność zapłacimy w granicach 18 - 20 zł.
Duet Garnier Fructis Goodbye Damage dobrze się u mnie sprawdził. Za każdym razem, kiedy wącham kosmetyki z tej serii, przypomina mi się mój pierwszy szampon z serii Fructis. Pachniał również obłędnie. Pamiętam, choć było to wiele, wiele lat temu ;) Moje włosy lubią szampony Garnier i prawie każdy z nich fajnie się spisuje.
"Naprawiony rok zniszczeń włosów po 3 aplikacjach (zniszczeń na powierzchni włosów)"? Tak obiecuje producent. Nie mogę stwierdzić tego ot tak. To nie takie proste. Na pewno włosy wyglądają zdrowiej. Mniej puszą się, są odpowiednio dociążone i nawilżone.
Często zmieniacie szampony, czy jesteście wierni jednemu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz