Witajcie! Jeśli śledzicie mnie na Facebooku lub Instagramie wiecie, że w ubiegłym tygodniu otrzymałam wspaniałą paczuszkę od L'Oreal Paris Polska. Moje zadowolenie było ogromne, ponieważ znalazłam w niej aż 4 maskary ze Złotej Gamy Volume Million Lashes. Dwie z nich znam, pisałam o nich recenzje (So couture - klik i Excess Noir - klik). Pośród nich znalazła się też nowość - tusz Feline. Nie mogłam się powstrzymać i od razu umalowałam nim rzęsy :) Po 7 dniach używania go, mam już wyrobioną opinię na jego temat. Za wcześnie na opinię? Dla mnie nie. Przez tydzień przekonałam się, jak tusz zachowuje się na rzęsach, a sprawdzany był w ekstremalnie wysokich temperaturach!
L'Oreal Volume Million Lashes Feline
Wyprofilowana szczoteczka "Millionizer" pogrubia i podkręca rzęsy od nasady aż po same końce. Błyszcząca formuła z drogocennymi olejkami nadaje rzęsom zmysłową objętość. Optymalna doza tuszu bez nadmiaru i bez grudek.
Moja opinia: Tak jak już wspomniałam, produktu używam od 7 dni. Ten czas dał mi pełny obraz możliwości maskary, jej trwałości oraz pokazał cechy, o których chcę Wam dzisiaj napisać.
Posiada złoto - zielone, eleganckie, utrzymane w stylu maskar z serii Volume Million Lashes, opakowanie. Jej szczoteczka jest idealnie wyprofilowana, sylikonowa, wygięta, z krótkimi wypustkami, dzięki czemu malując rzęsy, docieram nawet do najkrótszych włosków. Wyjątkowo wygodnie się jej używa. O brudzeniu powiek nie ma mowy! Na szczoteczkę nabiera się zawsze odpowiednia ilość kosmetyku. Maskara pięknie pachnie migdałami, co udało mi się wyczuć od razu po otworzeniu opakowania. Przyjemnemu "dodatek" podczas tuszowania rzęs.
Jeśli chodzi o konsystencję, według mnie jest lekka, idealnie dobrana. Nie jest na pewno gęsta, choć może się to zmienić po dłuższym użytkowaniu produktu. Intensywnie czarny kolor niesłychanie łatwo "otula" włoski. Wysycha w normalnym tempie. Spokojnie można dokonać ewentualnych poprawek, choć nie trzeba też długo czekać na zastygnięcie tuszu. Czerń, którą otrzymuję na rzęsach jest błyszcząca, co dodaje spojrzeniu niepowtarzalnego uroku.
Moje rzęsy po Feline są cudowne! Pięknie wydłużone, pogrubione, podkręcone, rozdzielone. A wcale nie ma teraz ładnych naturalnych rzęs. Jak widzicie na załączonym zdjęciu, rosną sobie jak chcą, każda w inną stronę ;) Uważam, że świetny efekt uzyskuje się już po nałożeniu 1 warstwy. Druga "wzmacnia" efekt i mocniej podkreśla oczy.
Maskara nie obciąża rzęs, nie skleja ich. Podczas malowania nie tworzą się nieestetyczne grudki. Jej trwałość jest na medal - żadnego rozmazywania się, kruszenia, odbijania na powiekach. Każdego dnia, kiedy miałam Feline na rzęsach, było ponad 30 stopni na dworze. Obawiałam się czy da radę. Czuję się bardzo pozytywnie zaskoczona. Wieczorem moje rzęsy wyglądają tak, ja od razu po porannym makijażu :)
Czy będzie z tego miłość? Już jest :) Dla mnie jest już hitem i nie mam zamiaru się rozstawać z maskarą Volume Million Lashes Feline ♥
Nie mogę się wypowiedzieć na temat jej wydajności, jednak przypuszczam, że będzie podobna do pozostałych maskar L'Oreal. Z doświadczenia wiem, że z tuszami tej marki nic złego się nie dzieje. Przynajmniej ja nie doświadczyłam takich historii.
Maskarę Feline niebawem będzie można kupić w drogeriach. Jeśli będziecie się zastanawiały, czy warto ją wypróbować, według mnie jak najbardziej. Malowanie rzęs tym kosmetykiem to czysta przyjemność :)
Lubicie malować rzęsy maskarami L'Oreal? :)
Też mam, też mam :D O so cuture właśnie już pisałam, z tych trzech pozostałych najbardziej zaciekawiła mnie właśnie zielona. Mam zamiar ją niedługo otworzyć :) czerwoną podarowałam Bratowej:) Bardzo ładny efekt na rzęsach!
OdpowiedzUsuńMam so couture, ale nie mogę jej używać, bo czuję dyskomfort
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta maskara :) Skoro taki hit to może i ja spróbuję.
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwowania http://forliveop.blogspot.com/
O matko efekt jest piękny! I rzeczywiście innych testów nie trzeba jak na tych upałach tak super się sprawdzał !:)
OdpowiedzUsuńczasami firmy tak zapakują produkty, że aż szkoda ich używać... Piękny zestaw!
OdpowiedzUsuńZdjęcia mówią juz same za siebie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, efekt jest super :)
OdpowiedzUsuńJakie długaśne rzęsy!
OdpowiedzUsuńrzęsy ładnie podkreślone :)
OdpowiedzUsuńJa też właśnie zaczelam testy od zielonej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maskary L'Oreala i używam od wielu lat :) Uważam, że są warte każdej wydanej złotówki ;)
OdpowiedzUsuńMuszę go mieć :)
OdpowiedzUsuńWszystkie bym przygarneła.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten efekt, oko od razu wygląda na większe a rzęsy są zalotne.
OdpowiedzUsuńEfekt piękny ;)
OdpowiedzUsuńświetny efekt,podob mi sie jestem sklonna kupic i wyprobowac na sobie :)
OdpowiedzUsuńwygląda pięknie na Twoich rzęsach, na pewno ją wypróbuję jak wykończę swoje maskary :)
OdpowiedzUsuńjakie rzesy ;o
OdpowiedzUsuńOoo jaki wspaniały efekt! Jak tylko się pojawi możliwość jej kupienia będzie moja :D
OdpowiedzUsuńA jak na razie moim No.1 jest So Cuture <3