Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'Oreal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'Oreal. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 24 stycznia 2017
L'Oreal - Volume Million Lashes Fatale
Tusze do rzęs L'Oreal Paris, których miałam okazję używać do tej pory, świetnie sprawdzały się w moim makijażu. Szczególnie uwiodła mnie seria Volume Million Lashes. Feline, którego recenzję oraz efekt na rzęsach możecie zobaczyć tutaj, był moim faworytem. So Couture sprawował się wcale nie gorzej (efekt na rzęsach). Teraz przyszła pora na podsumowanie maskary Fatale. Czy dorównał on swoim poprzednikom?
niedziela, 16 sierpnia 2015
L'Oreal Feline - zmysłowe kocie spojrzenie?
Witajcie! Jeśli śledzicie mnie na Facebooku lub Instagramie wiecie, że w ubiegłym tygodniu otrzymałam wspaniałą paczuszkę od L'Oreal Paris Polska. Moje zadowolenie było ogromne, ponieważ znalazłam w niej aż 4 maskary ze Złotej Gamy Volume Million Lashes. Dwie z nich znam, pisałam o nich recenzje (So couture - klik i Excess Noir - klik). Pośród nich znalazła się też nowość - tusz Feline. Nie mogłam się powstrzymać i od razu umalowałam nim rzęsy :) Po 7 dniach używania go, mam już wyrobioną opinię na jego temat. Za wcześnie na opinię? Dla mnie nie. Przez tydzień przekonałam się, jak tusz zachowuje się na rzęsach, a sprawdzany był w ekstremalnie wysokich temperaturach!
L'Oreal Volume Million Lashes Feline
Wyprofilowana szczoteczka "Millionizer" pogrubia i podkręca rzęsy od nasady aż po same końce. Błyszcząca formuła z drogocennymi olejkami nadaje rzęsom zmysłową objętość. Optymalna doza tuszu bez nadmiaru i bez grudek.
Moja opinia: Tak jak już wspomniałam, produktu używam od 7 dni. Ten czas dał mi pełny obraz możliwości maskary, jej trwałości oraz pokazał cechy, o których chcę Wam dzisiaj napisać.
Posiada złoto - zielone, eleganckie, utrzymane w stylu maskar z serii Volume Million Lashes, opakowanie. Jej szczoteczka jest idealnie wyprofilowana, sylikonowa, wygięta, z krótkimi wypustkami, dzięki czemu malując rzęsy, docieram nawet do najkrótszych włosków. Wyjątkowo wygodnie się jej używa. O brudzeniu powiek nie ma mowy! Na szczoteczkę nabiera się zawsze odpowiednia ilość kosmetyku. Maskara pięknie pachnie migdałami, co udało mi się wyczuć od razu po otworzeniu opakowania. Przyjemnemu "dodatek" podczas tuszowania rzęs.
Jeśli chodzi o konsystencję, według mnie jest lekka, idealnie dobrana. Nie jest na pewno gęsta, choć może się to zmienić po dłuższym użytkowaniu produktu. Intensywnie czarny kolor niesłychanie łatwo "otula" włoski. Wysycha w normalnym tempie. Spokojnie można dokonać ewentualnych poprawek, choć nie trzeba też długo czekać na zastygnięcie tuszu. Czerń, którą otrzymuję na rzęsach jest błyszcząca, co dodaje spojrzeniu niepowtarzalnego uroku.
Moje rzęsy po Feline są cudowne! Pięknie wydłużone, pogrubione, podkręcone, rozdzielone. A wcale nie ma teraz ładnych naturalnych rzęs. Jak widzicie na załączonym zdjęciu, rosną sobie jak chcą, każda w inną stronę ;) Uważam, że świetny efekt uzyskuje się już po nałożeniu 1 warstwy. Druga "wzmacnia" efekt i mocniej podkreśla oczy.
Maskara nie obciąża rzęs, nie skleja ich. Podczas malowania nie tworzą się nieestetyczne grudki. Jej trwałość jest na medal - żadnego rozmazywania się, kruszenia, odbijania na powiekach. Każdego dnia, kiedy miałam Feline na rzęsach, było ponad 30 stopni na dworze. Obawiałam się czy da radę. Czuję się bardzo pozytywnie zaskoczona. Wieczorem moje rzęsy wyglądają tak, ja od razu po porannym makijażu :)
Czy będzie z tego miłość? Już jest :) Dla mnie jest już hitem i nie mam zamiaru się rozstawać z maskarą Volume Million Lashes Feline ♥
Nie mogę się wypowiedzieć na temat jej wydajności, jednak przypuszczam, że będzie podobna do pozostałych maskar L'Oreal. Z doświadczenia wiem, że z tuszami tej marki nic złego się nie dzieje. Przynajmniej ja nie doświadczyłam takich historii.
Maskarę Feline niebawem będzie można kupić w drogeriach. Jeśli będziecie się zastanawiały, czy warto ją wypróbować, według mnie jak najbardziej. Malowanie rzęs tym kosmetykiem to czysta przyjemność :)
Lubicie malować rzęsy maskarami L'Oreal? :)
niedziela, 4 maja 2014
L'Oreal Infallible Stay Fresh Foundation 24h
Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję podkładu kryjącego L'Oreal Paris Infallible. Mam skórę mieszaną, ze skłonnością do przesuszania, szczególnie na nosie i w jego okolicach. Jeśli jesteście ciekawi, jak sprawdza się przy takim typie cery, zapraszam do lektury.
L'Oreal Infallible
nr 220 Sable Sand
Ze strony producenta dowiadujemy się, że:
Infallible znaczy niezawodny.
Długotrwały podkład zero kompromisów.
24H trwałości.
24H komfortu.
- Maskuje niedoskonałości
- Odporny na ścieranie
- Bez błyszczenia
- Bez wysuszania
- Odporny na ścieranie
- Bez błyszczenia
- Bez wysuszania
- Bez efektu maski
24H: samoocena 57 kobiet.
24H: samoocena 57 kobiet.
Idealna trwałość, komfort i nawilżenie.
Zawiera kompleks z kwasem hialuronowym o właściwościach nawilżających oraz intensywne pigmenty dla perfekcyjnego krycia.
Kryjący podkład L'Oreal Paris znajduje się w szklanej, zgrabnej i poręcznej buteleczce z pompką. Jest ona przezroczysta, dzięki temu możemy na bieżąco kontrolować ilość podkładu.
Posiada ładny, jakby kwiatowy, delikatny zapach.
Mój odcień to Sable Sand. Gdyby na skórze był taki, jak w opakowaniu, wszystko byłoby w porządku. Niestety po nałożeniu na buźkę w szybkim tempie robi się ciemniejszy o kilka tonów. Dokładne wymieszanie w buteleczce na nic się zdaje. Kiedy złapię odrobinę promieni słonecznych, powinien być dobry. Posiadaczki bladej skóry mogą mieć problem z dobraniem odcienia, gdyż na naszym rynku dostępnych jest 7 kolorów o dosyć ciemnej barwie.
Konsystencja produktu jest idealnie dobrana, niezbyt płynna i nie za gęsta, dlatego bez najmniejszych problemów rozprowadza się po skórze. Daje lekko matowe wykończenie.
Producent obiecuje nam maskowanie niedoskonałości. Faktycznie kosmetyk ukrywa drobne krostki, zaczerwienienia i przebarwienia skórne. Kiedy użyłam go po raz pierwszy byłam chora, miałam katar i wycierałam co chwilę nosa. Na chusteczce zostawała duża ilość podkładu zebranego z nosa i jego okolic, a na mojej twarzy powstawały plamy. Nie wyglądało to dobrze...
Moja skłonna do przesuszeń skóra na pewno nie zostaje dodatkowo wysuszona przez ten kosmetyk. Suche skórki są delikatnie podkreślone, ale nie ma tragedii. Ile czasu podkład utrzymuje się na moje twarzy bez błyszczenia? Do 6 godzin, choć moja cera nie ma skłonności do przetłuszczania. Potem trzeba sięgnąć po bibułki matujące... Podkład jednak nie "spływa" z buźki. Cena kosmetyku to ok. 60 zł za 30 ml podkładu.
Tak podkład prezentuje się na skórze: z lewej strony ok. minutę po nałożeniu, z prawej ok. 15 sekund po aplikacji.
Podkład L'Oreal Infallible poleciłabym osobom, które mają suchą skórę. Uważam, że u nich sprawdzi się najlepiej.
Znacie ten kosmetyk?
Jak u Was się sprawdza?
niedziela, 20 kwietnia 2014
L'Oreal Volume Million Lashes So Couture
Dzisiejszy post będzie o tuszu do rzęs marki L'Oreal. Czytałam już o nim kilka opinii. Jaka jest moja? Zapraszam na recenzję.
L'Oreal Volume Million Lashes So Couture
Informacje o produkcie: Ultraprecyzyjna szczoteczka Couture definiuje i otula tuszem każdą
rzęsę. Bogata formuła o zniewalającym zapachu, zawiera płynny jedwab i
czarne pigmenty aby nadać rzęsom intensywną objętość bez grudek. Rzęsy
jak zwielokrotnione.
Szczoteczka Couture o wyjątkowo drobnych i miękkich włóknach, łączy w
sobie delikatność i precyzję, aby dotrzeć do każdej rzęsy zapewniając
równomierne rozdzielenie i elegancki efekt.
L'Oréal Paris opracował specjalną formułę, która pozwala pokryć rzęsy intensywnie czarną zasłoną. Wysokiej jakości
materiał – formuła „płynnego jedwabiu” – delikatnie pokrywa każdą rzęsę,
by nadać objętość i intensywność barwy, podkreślając oczy jedwabistą czernią.
Twoje oczy zyskają elegancką oprawę i szykowny rys w najdrobniejszym
szczególe dzięki innowacyjnej formule Volume Million Lashes So Couture o
zniewalającym zapachu.
Efekt na moich rzęsach

Moja opinia: To moja pierwsza maskara o tak przyjemnym zapachu. Jej woń przypomina mi balsam lub masełko do ciała. Tak, mogłaby czymś takim pachnieć moja skóra :)
Eleganckie opakowanie nie przesycone grafiką, skrywa wewnątrz kruczo - czarny kosmetyk. Jego szczoteczka jest sylikonowa, bardzo precyzyjna, wyprofilowana w taki sposób, by dotrzeć nawet do maleńkich włosków. Naprawdę łatwo i wygodnie się jej używa.
Początkowo na szczoteczkę nabierało się zbyt dużo kosmetyku, jednak po dwóch użyciach odniosłam wrażenie, że maskara troszkę zgęstniała i wszystko się unormowało.
I zaczęły dziać się cuda. Jestem pod wrażeniem uniesienia rzęs ku górze, ich pogrubienia oraz podkręcenia! Równie ważne jest dla mnie to, że tusz nie obciąża rzęs, nie skleja ich i nie kruszy się nawet po 15 godzinach "noszenia".
Czy to jest najlepszy tusz do rzęs, jaki miałam? Na pewno dołączył do grona moich ulubieńców. Bardzo mi się podoba to, co robi z moimi rzęsami. Efekt jest, świetna trwałość też. Czego chcieć więcej? ;)
czwartek, 6 lutego 2014
L'Oreal Fibralogy - szampon do włosów ekspansja gęstości
Już nie raz mieliście okazję czytać u mnie na blogu o szamponach, których używałam. Jedne sprawdziły się, inne zostały odstawione w kąt i odeszły w zapomnienie. Jak sprawdził się u mnie szampon marki L'Oreal z serii Fibralogy? Przeczytajcie koniecznie.
Elseve Fibralogy - szampon ekspansja gęstości
Zapraszam Was do zapoznania się z informacjami zawartymi na opakowaniu produktu.
Specyfika włosów pozbawionych gęstości
Włosy cienkie z natury zawierają znacznie mniej budulca włókien, przez co są delikatne, brakuje im objętości oraz widocznej i wyczuwalnej gęstości. Codzienna stylizacja z reguły przynosi krótkotrwałe efekty, po czym fryzura staje się płaska, traci kształt. A gdyby tak nauka mogła dać Twoim włosom więcej, niż dała natura?
Na podstawie zaawansowanych badań nad włóknem włosa Laboratoria L'Oreal Paris opracowały swoją pierwszą gamę pogrubiającą strukturę włókna włosa z każdą kolejną aplikacją.
Innowacja FILLOXANE
Pogrubienie struktury włosa: FILLOXANE wnika we włosy i rozprzestrzenia się wewnątrz włókien.
Długotrwałe działanie: Z każdym użyciem szamponu dodana struktura pozostaje we włóknie włosa. Efekt ekspansji gęstości kumuluje się przy każdym kolejnym użyciu (test instrumentalny po użyciu szamponu, odżywki i aktywatora).
*Wyczuwalnie zwiększona grubość włosów
*Długotrwały efekt dodanej struktury
*Zachwycająca gęstość
Moje włosy nie należą do cienkich. Faktem jest, że były mocniejsze, bardziej gęste, jednak osłabiły się z różnych powodów. Chciałam przywrócić im wcześniejszy wygląd i zdrowie.
W związku z tym, że na rynku pojawiła się seria kosmetyków L'Oreal Fibralogy, która ma za zadanie zwiększenie grubości włosów, postanowiłam ją wypróbować. Ważne jest, by preparaty te stosować razem. Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o moich spostrzeżeniach dotyczących szamponu Fibralogy.
Znajduje się on w półprzezroczystym opakowaniu o pojemności 250 ml. Ma wygodne zamknięcie. Pod prysznicem nie wypada z rąk, ponieważ jego opakowanie jest idealnie przystosowane do trzymania w dłoni. Zapach - dla mnie błogi, stanowiący mieszankę słodyczy i orzeźwienia. Jego konsystencja jest umiarkowanie gęsta, kolor szaro -perłowy.
Lubię, kiedy szampon do włosów dobrze się pieni. W tym przypadku jestem zadowolona, ponieważ podczas mycia, wytwarza się spora ilość piany. Nie ma problemu ze spłukaniem kosmetyku z włosów. Zostają one idealnie oczyszczone i wypielęgnowane. Do tego ładnie pachną. Rozczesują się również nieźle, a moje włosy naprawdę bardzo lubią się plątać. Jeśli chodzi o wydajność, jest ona zadowalająca.
A teraz najważniejsze, czyli efekty. Włosy po szamponie Fibralogy są lśniące, gładkie, nie elektryzują się. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona do efektu poprawienia gęstości włosów. I tutaj spotkała mnie niespodzianka! Faktycznie po wysuszeniu, włosy wydają się być bardziej gęste. To trzeba poczuć, żeby uwierzyć. U mnie już po pierwszym myciu, widać było również zmianę w wyglądzie włosów. Z każdym kolejnym myciem jest lepiej, a efekty zaczynają być bardziej zauważalne.
Może i nie mam rzadkich włosów, więc tym bardziej chciałam sprawdzić, jak kuracja zadziała na osobę, która nie posiada bujnej czupryny. I tutaj też miłe zaskoczenie. Naprawdę widać różnicę.
Dla uzyskania optymalnych efektów polecam całą gamę produktów L'Oreal Fibrology. Spróbujcie, warto.
piątek, 31 stycznia 2014
L'OREAL PRODIGY 5 - farba bez amoniaku
Dzisiaj zapraszam Was na recenzję farby, której użyłam po raz pierwszy. Czy mnie zaskoczyła, a może rozczarowała? O tym dowiecie się za moment.
L'OREAL PRODIGY 5
3.0 Kawa Arabica brązowa czerń

Przełomowa Technologia Transmisji Koloru wykorzystuje moc mikroolejku, aby zmaksymalizować wnikanie koloru we włosy podczas procesu koloryzacji. Bez najmniejszej kropli amoniaku, mikropigmenty wnikają do samego serca włosa dla wierowymiarowego, naturalnego koloru mieniącego się lśniącymi refleksami.
Innowacja i składniki
Szlachetny, wielowymiarowy kolor o bogatych, ruchomych refleksach.
Satynowy blask
Jednolity kolor, od nasady po końce.
Doskonałe pokrycie siwych włosów, bez efektu sztucznej maski.
Zmysłowa naturalność w dotyku.
W zachęcającym wizualnie opakowaniu znajdziemy krem utleniający, krem koloryzujący, odżywkę satynową miękkość i blask, rękawiczki oraz ulotkę informacyjną. Oba kremy mieszamy w niemetalowej miseczce. Ja użyłam do tego celu plastikowej miski. Po dokładnym wymieszaniu, farba zmienia kolor na ciemniejszy. Jej konsystencja jest idealna, nie spływa z włosów, nie jest też zbyt gęsta. Dobrze się ją nakłada i rozprowadza przy pomocy pędzelka. Jeśli chodzi o rękawiczki to jedna z nich porwała mi się przy nakładaniu i musiałam użyć innych. Sprawdziłam jednak drugą rękawiczkę i okazała się niezbyt wygodna, nie miałam w niej swobody ruchów.
Co mnie zaskoczyło podczas rozrabiania i nakładania farby? Zapach. Zdecydowanie nie należy do mocnych czy uciążliwych. Jest to farba bez amoniaku. Wyróżnia się za to ciekawą, przyjemną dla nosa kompozycją. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ do tej pory nie spotkałam się z tak ładnie pachnącą farbą do włosów.
Już wiecie, że kosmetyk dobrze rozprowadza się po włosach. Rozczesanie ich po nałożeniu farby jest możliwe tylko po części, ponieważ włosy zaczynają się lekko kleić. Nie wykluczam, że na krótszych włosach nie ma problemu z rozczesywaniem.
Farba, jak widzicie na załączonych zdjęciach ma ładny, brązowy odcień. W rzeczywistości jednak włosy wychodzą ciemniejsze. Mam tak często, dlatego postanowiłam wybrać ten odcień i jestem zadowolona z efektu.
Brązową czerń łatwo zmyć z włosów i ze skóry głowy. Za to dostaje ogromny plus, ponieważ nie pozostawia żadnych śladów.
Włosy po "zabiegu" mają ładny zapach, wyglądają zdrowo, połyskują. Co ważne - nie niszczą się i nie przesuszają. Efekt pięknych, lśniących włosów nie znika szybko. Kolor jest trwały, nie wypłukuje się podczas mycia.
Skład dla zainteresowanych
Efekty: przed koloryzacją, w trakcie, tydzień po koloryzacji.
Jestem zadowolona z efektów uzyskanych przy pomocy Prodigy 5. Na pewno sięgnę po tę farbę jeszcze nie raz.
Jak Wam się podoba efekt?
wtorek, 30 lipca 2013
Uwodzić spojrzeniem...
Ostatnio tuszowałam rzęsy maskarą Volume Million Lashes od L'Oreal. Co z tego wynikło? Zapraszam do zapoznania się z moją oceną.
L'Oreal Volume Million Lashes
Excess Noir
Eleganckie,
przyciągające wzrok opakowanie to wizytówka tuszu do rzęs Volume Million
Lashes Excess Noir. Wewnątrz znajduje się 10 ml kosmetyku w kolorze
intensywnej czerni. Maskara
posiada sylikonową, bardzo wygodną i precyzyjną szczoteczkę. Po rzęsach
przeciągam nią bardzo delikatnie, ponieważ znajduje się na niej spora
ilość maskary. Może to powodować sklejenie włosków. Aplikując tusz do rzęs
delikatnie, unikniemy tego, a nasze włoski idealnie pokryją się czarnym
kolorem. Konsystencja kosmetyku jest idealna, dzięki temu wysycha on
szybko po nałożeniu. Powracając jeszcze na chwilę do szczoteczki, muszę
stwierdzić, iż malując rzęsy, nie ubrudziłam ani razu swojej powieki.
Taki efekt uzyskałam aplikując jedną warstwę tuszu.
Jaki efekt uzyskałam stosując Volume Million Lashes Excess Noir?
Na pewno mocne podkreślenie oka, ponieważ maskara ma intensywnie czarny kolor; wydłużenie rzęs, podkręcenie ich oraz pogrubienie. Kosmetyk nie skleja rzęs, nie tworzy nieestetycznych grudek na końcach włosków.
Używając tej maskary, mam pewność, że nie będzie przykrych niespodzianek w postaci rozmazanego tuszu, czy jego pokruszonych kawałeczków lub odbitych na powiece rzęs. Przetestowałam jego wytrzymałość nawet w czasie deszczu, nie posiadając parasola :) I wiecie co? Nie rozmazał się. Identycznie zachowuje się podczas upałów.
Tusz nie obciąża moich rzęs. Nie spowodował żadnej niepożądanej reakcji, mimo tego, iż mam wrażliwe oczy i noszę soczewki kontaktowe. Szybko i bez najmniejszych przeszkód zmywa się mleczkiem do demakijażu lub płynem micelarnym.
Czy to jest najlepszy tusz do rzęs jakiego używałam do tej pory? Przyznam, że zasilił grono moich ulubieńców ze względu na efekt, jaki tworzy na rzęsach oraz trwałość. Po niektórych maskarach, po pewnym czasie, rzęsy lubią lekko opadać i znika powoli efekt podkręcenia. W tym przypadku nie muszę się o to obawiać :)
Podsumowując...
- Tusz ma intensywnie czarny odcień.
- Sylikonowa szczoteczka sprawia, iż wygodnie się go aplikuje.
- Pogrubia, wydłuża, podkręca rzęsy.
- Podkreśla spojrzenie.
- Nie skleja rzęs.
- Jest trwały. Nie rozmazuje się, nie kruszy, nie osypuje.
- Nie powoduje reakcji alergicznych.
- Jest wydajny.
Jak Wam się podoba Volume Million Lashes Excess Noir na moich rzęsach?
Lubicie maskary L'Oreal?
czwartek, 6 czerwca 2013
Rzęsy niczym skrzydła motyla...
Zapraszam Was dzisiaj na recenzję tuszu do rzęs marki L'Oreal, którego używam już od pewnego czasu i uważam, że śmiało mogę podzielić się spostrzeżeniami na jego temat.
Zapraszam zatem na recenzję :)
L'OREAL False Lash Wings
False Lash Wings - według producenta - zapewnia na rzęsach efekt "niczym skrzydła motyla". Nasze rzęsy mają wyglądać spektakularnie, być szeroko rozpostarte, podkręcone oraz wydłużone w zewnętrznych kącikach. Takiemu spojrzeniu nikt ma się nie oprzeć. "False Lash Wings wydobywa esencję kobiecości..."
Moja opinia: Zacznę od opakowania, bo to ono na początku decyduje, czy zainteresujemy się kosmetykiem. Według mnie jest klasyczne, eleganckie i porządnie wykonane. Wyglądem nie odbiega szczególnie od pozostałych maskar L'Oreal, jednak potrafi przyciągnąć wzrok.
Jak widzicie na załączonym powyżej zdjęciu, maskara wyposażona jest w bardzo ciekawą, asymetryczną szczoteczkę, która ma spełniać powierzone jej zadanie - wydłużać rzęsy w zewnętrznych kącikach oczu. Ale o tym za chwilę.
Konsystencja kosmetyku jest według mnie idealna - nie rzadka, ani nie za gęsta, przez co maskarę świetnie rozprowadza się na rzęsach. Co ważne, szczoteczka, rozprowadza intensywnie czarny tusz, już od nasady włosków, aż po same końce. Pokrywa nawet najkrótsze rzęsy! Kosmetyk nie skleja rzęs, nie tworzy na ich końcówkach nieestetycznie wyglądających grudek. Aplikacja tak wyprofilowaną szczoteczką jest bardzo łatwa i przyjemna - nie ma mowy o brudzeniu sobie maskarą powiek ;) Jaki efekt uzyskuję na swoich rzęsach? Pogrubienie, wydłużenie rzęs, idealne rozdzielenie włosków, uniesienie ich ku górze. Zaobserwowałam, że rzęsy skierowane są w stronę zewnętrznych kącików oczu, a to za sprawą szczoteczki. Mnie takie ułożenie rzęs zdecydowanie odpowiada. Idealny makijaż oczu sprawia, że spojrzenie wyglądają bardziej tajemniczo i kusząco. Uwielbiam jego kruczo-czarny kolor. W ten sposób możemy uzyskać efekt "kociego oka". Nakładając maskarę rano, mam pewność, że wytrzyma u mnie na rzęsach przez cały dzień bez nieprzewidzianych niespodzianek (osypywania, rozmazywania, kruszenia). Sprawdziłam to nawet w nieciekawych warunkach pogodowych, czyli podczas deszczu. Tusz łatwo jest zmyć z oczu przy pomocy płynu micelarnego lub mleczka. Kosmetyk nie podrażnił moich wrażliwych oczu. Mogę polecić go również osobom noszącym soczewki kontaktowe. Ten tusz do rzęs jest naprawdę godny uwagi :)
Podsumowując...
Podsumowując...
- Maskara zapewnia ładne rozdzielenie rzęs.
- Wydłuża, pogrubia, podkreśla spojrzenie.
- Pokrywa nawet najkrótsze włoski.
- Ma intensywnie czarny kolor.
- Nie kruszy się, nie osypuje, nie rozmazuje.
- Utrzymuje się na rzęsach przez cały dzień.
- Ma precyzyjną i dobrze wyprofilowaną szczoteczkę.
- Nie uczula.
- Łatwo ją zmyć za pomocą płynu micelarnego lub mleczka.
A tak prezentuje się na moich rzęsach zaraz po nałożeniu i co ważne, pozostaje w takim stanie cały dzień :)
Jak Wam się podoba efekt uzyskany przy pomocy maskary False Lash Wings?
Może miałyście z nią styczność? Ciekawa jestem Waszych opinii o tuszu :)
niedziela, 19 maja 2013
Post chwalipiętny :)
Tydzień, który mija, rozpieścił mnie samymi wspaniałościami :)
Sami zobaczcie :) Nie byłabym sobą, gdybym już większości z tych kosmetyków nie wypróbowała.
Kosmetyki od DolinaKremowa:
- Perfecta - mleczko oczyszczające do demakijażu twarzy i oczu
- L'Oreal Men Expert - żel po goleniu nawilżający 24h
Współpraca z BingoSpa:
- Serum kolagenowe - uda, pośladki, brzuch
- Energetyzujące algi pod prysznic - zielona herbata
- Maska błotna do twarzy z kolagenem
Wygrane w konkursie Golden Rose:
- Lash Plumper Mascara
- Mineral Terracotta Powder
- Terracotta Blush - On
- Ultra Rich Color Lipstick
- Rich Color Nail Lacquer
- Gel Look Top CoatSuperior Gloss&Plump
Co Wam się najbardziej spodobało z tego wszystkiego?
Miłej niedzieli :)
poniedziałek, 26 listopada 2012
Mineralnie - Rimmel i L'Oreal
Przybywam do Was po raz drugi dzisiaj :) Jestem nadal chora i nie mogę spędzać dużo czasu przy komputerze ale kilka podejść i powstał post :) Przygotowałam więc recenzje dwóch kosmetyków mineralnych - pudru oraz eyelinera. Na makijaże trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, bo nie będę Was straszyła :D Zresztą już dawno się nie malowałam :)
RIMMEL LASTING FINISH MINERALS
Loose Powder Foundation
Puder ze specjalną formułą minerałów, odbijający światło i zapewniający nieskazitelny, naturalny wygląd. Zapewnia świetne wykończenie do 12 godzin. Minerały dbają o dobrą kondycję skóry.
Kilka słów ode mnie: Odcień, który widoczny jest na zdjęciach to Classic Beige 201.
Skusiłam się na niego dosyć dawno, chyba z ciekawości. Chciałam zobaczyć jaka będzie różnica pomiędzy zwykłym pudrem a kosmetykiem mineralnym. Zużyłam, jeśli dobrze pamiętam 2 opakowania. Jedno praktycznie całe jeszcze mi pozostało i całkowicie o nim zapomniałam.
Jestem raczej wierna pudrom w kamieniu i do takich mam największy sentyment.
Co sądzę o produkcie Rimmela... Całkiem przeciętny kosmetyk, zamknięty w pudełeczku, dostępny w wersji sypkiej. Zawiera rozświetlające drobinki, które nadają skórze blasku. Najładniej wygląda na skórze pozbawionej wszelkich niedoskonałości. Ma je niby tuszować, a nie do końca spełnia to zadanie. Na pewno naturalnie wygląda na twarzy, nie tworząc efektu maski. Puder nadaje się do każdego rodzaju skóry - tak podaje producent - niestety na mojej, partiami suchej skórze, podkreśla skórki, co nie wygląda dobrze. Jeśli chodzi o nakładanie to to rozprowadza się zwyczajnie, bez problemowo i na pewno nie polecam pędzelka dołączonego do zestawu. Nie zapycha porów, nie podrażnia, nie ma zapachu. Jest wydajny. Dostępny jest w 5 odcieniach. Mnie akurat idealnie przypasował kolor beżowy.
Polecam go dziewczynom, które mają skórę normalną, mieszaną ze skłonnością do przetłuszczania, bądź tłustą.
L'OREAL KHOL MINERALS
Minerals Powder Liner
Khol mineralny składający się w 95% z naturalnych składników. Dodatkowo wzbogacony o witaminę E i aloes, przez co jest jeszcze bardziej delikatny dla wrażliwej skóry oczu. Producent zapewnia ponadto łatwą aplikację i intensywne kolory.
Moja opinia: Kupiłam go w kolorze uniwersalnym, czyli czarnym. Opakowanie jak widzicie jest po przejściach i mi lekko pękło, ale poza tym lot dla kosmetyku nie okazał się śmiertelny ;) Liner ma fajny pędzelek - skośny, którym łatwo nakłada się kosmetyk. Co mi nie pasuje w opakowaniu? Fakt, że pędzelek nie jest zdejmowany i trzeba go odkręcać ze słoiczka wraz z okrągłym wieczkiem. Dlatego niewygodnie się go trzyma. Tak, to do końca nie zostało przemyślane...
Produkt może się osypywać podczas nakładania. Podoba mi się jednak kreska, jaką nim mogę namalować - jest precyzyjna i ładnie ją mogę rozetrzeć, by wyglądała naturalnie. Można szybko wyczarować z jego pomocą makijaż przydymionego oka ;)
Khol ma w sobie rozświetlające drobinki, co aż dziwne, nie przeszkadza mi, a nawet mi się podoba. Nie mogę narzekać na jego trwałość, ponieważ nałożony rano, utrzymuje się cały dzień. Poza tym jest niesamowicie wydajny.
Polecam, jeśli zależy Wam na podkreśleniu spojrzenia i ładnym wycieniowaniu oczu.
Miłego wieczoru! :)
piątek, 12 października 2012
Nowość + makijaż
Kremik + 10 próbek Nutri-Gold L'Oreal - nawilżająca terapia odżywcza :) Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i musiałam już użyć nowość od L'Orala :) Recenzję zdam Wam po kilku dniach stosowania kosmetyku, kiedy zobaczę jak działa na moją skórę.
Do wykonania go użyłam:
- podkładu Maybelline Affinitione golden beige
- antybakteryjnego pudru w kompakcie Synergene
- bazy pod cienie Essence Colour Arts
- cieni z palety Lenka Kosmetik
- maskary Astor Play It Big
- pudru brązującego Kobo Professional
- błyszczyka Maybelline Super Stay 10h Tint Gloss forever coral 410
Jakich kolorów wystrzegacie się jesienią w makijażu?
Subskrybuj:
Posty (Atom)